"Bank Spółdzielczy jest bardzo elastyczny i stara się dopasować do naszych potrzeb" - rozmowa ze Kazimierzem Mikołajczakiem

Pańska działalność wpisuje się w modę na zdrową żywność. Jest Pan wege?

Kazimierz Mikołajczak: Nie (śmiech). Ale oczywiście jestem zwolennikiem zdrowego żywienia. Gdybym nie lubił owoców, nie mógłbym robić tego, co robię. Do tego potrzeba wręcz pasji. Cenię sobie dietę, w której głównymi składnikami są owoce i warzywa. Ale taką faktycznie czystą dietę roślinną stosuję dwa razy do roku, bo to doskonały sposób na oczyszczenie organizmu z toksyn.

Wskaźniki pokazują, że w Polsce rośnie spożycie owoców, warzyw i przetworów roślinnych, a spada ‒ mięsa. Zauważa Pan ten trend w sprzedaży mrożonek w ostatnich latach?

Tak. To niewielki wzrost, ale jednak stały. Z roku na rok rośnie spożycie owoców i warzyw, z czego bardzo się cieszymy.

Jakie owoce najbardziej Pan lubi?

Jagody, borówkę amerykańską i maliny. Z powodów zdrowotnych bardzo często spożywam również niedocenianą ostatnio przez rynek porzeczkę.

W 2005 roku był to jeden z najbliższych banków w okolicy. I okazało się, że trafiliśmy w dziesiątkę. Mamy na miejscu kontakt z przedstawicielami banku, którego prezes podejmuje decyzje samodzielnie (...). Takie szybkie działanie banku ułatwia nam szybką reakcję.

Czasami pojawiają się głosy, że mrożenie nie jest zdrowe.

W żaden sposób nie obniża ono wartości odżywczych owoców i warzyw. Mieszkamy na półkuli północnej, nie mamy dostępu do świeżych owoców przez cały rok. Dlatego mrożenie jest nam bardzo potrzebne, wręcz zbawienne. Zamrożone owoce zachowują bezcenne dla naszej diety składniki.

Skąd pomysł na działalność w tej branży? Kiedy powstało Przedsiębiorstwo Mika?

Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Mika powstało w 1993 roku. Postanowiliśmy odkupić maszyny, technologię i know-how od istniejącego zakładu Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego Agros w Janowie Podlaskim. Jednak znaczny rozwój firmy nastąpił dopiero po 10 latach, gdy w 2004 roku wybudowaliśmy nową zamrażalnię.

A nazwa firmy?

To skrót od nazwiska i imienia Mikołajczak Kazimierz.

Ilu pracowników zatrudniacie?

Obecnie ok. 100. Latem mamy też pracowników sezonowych. To dodatkowo ok. 50 osób.

Jak rozpoczęła się Wasza współpraca z Bankiem Spółdzielczym w Białej Podlaskiej?

W 2005 roku był to jeden z najbliższych banków w okolicy. I okazało się, że trafiliśmy w dziesiątkę. Mamy na miejscu kontakt z przedstawicielami banku, którego prezes podejmuje decyzje samodzielnie, nie musi oczekiwać na analizy i zgodę z centrali. Takie szybkie działanie banku ułatwia nam szybką reakcję. Choć nie mam dużego doświadczenia w kontaktach z innymi bankami dostrzegam, że nasz Bank Spółdzielczy jest bardzo elastyczny i stara się dopasować do naszych potrzeb.

Czy próbował Pan współpracować innym bankiem?

Przez dłuższy czas mieliśmy kontakt także z jednym z większych banków komercyjnych. Jednak obecnie współpracujemy tylko z Bankiem Spółdzielczym w Białej Podlaskiej.

Dostrzega Pan różnice między tymi bankami?

Jak już wspomniałem, Bank Spółdzielczy rzeczywiście szybko ‒ szybciej od komercyjnego ‒ reaguje na nasze potrzeby. Dużym ułatwieniem jest też możliwość bezpośredniego kontaktu na miejscu nawet z prezesem Banku. Takiej opcji na pewno nie ma w oddziale banku komercyjnego.

10 2

Laserową linię do sortowania truskawek i innych owoców zakupili Państwo dzięki kredytowi udzielonemu przez Bank Spółdzielczy w Białej Podlaskiej. Na czym polega ta technologia?

Dzięki tej nowoczesnej linii uzyskujemy dużo większą wydajność pracy i wyższą jakość sortowania. Jest to ‒ mówiąc w skrócie ‒ urządzenie komputerowe, które dzięki zastosowaniu laserowych, bardzo dokładnych pomiarów potrafi wychwytywać i usuwać z linii produkcyjnej wadliwe owoce.

Planują Państwo kolejne inwestycje?

W najbliższym czasie zamierzamy wymienić tunel zamrażalniczy. Obecnie stosowana technologia jest już przestarzała i zbyt wolna. Nowy tunel będzie znacznie wydajniejszy. Kupimy także nowe urządzenie do pakowania mrożonek.

Kto jest głównym odbiorą produktów Miki?

Przede wszystkim kraje Unii Europejskiej. Dużo wysyłamy też na Białoruś, Ukrainę i do Rosji. Ostatnio także do Kazachstanu.

Ale eksport do Rosji odbywa się z trudnościami…

Niestety odczuwamy skutki embargo, jakie Rosja nakłada na polskie produkty. Transport do Rosji częściowo odbywa się przez Białoruś. A do Kazachstanu wysyłamy 300-400 ton produktów rocznie. To głównie porzeczki, wiśnie, pieczarki, groszek i truskawki. W Polsce sprzedajemy niewiele.

Co jeszcze utrudnia Wam rozwój?

Dość duży wpływ na naszą branżę mają warunki pogodowe, np. powodzie i susze, które często zmniejszają zbiory owoców i warzyw.

Mika za 10 lat?

Mam nadzieję, że w ciągu dekady nasze przedsiębiorstwo prężnie się rozwinie. Choć statystyki wskazują, że w Polsce wzrasta spożycie mrożonych warzyw i owoców, to jednak ‒ w porównaniu z innymi krajami europejskimi ‒ nadal jemy zbyt mało mrożonek. Ale – jak już wspomnieliśmy na początku – to się zmienia.

Czy Mika wspiera działania społeczne w regionie?

Dofinansowujemy przedsięwzięcia sportowe i kulturalne, staramy się pomagać lokalnym instytucjom.

Znajdziesz nas też tutaj

© 2022 Grupa BPS. Wszelkie prawa zastrzeżone